
Moja historia: Agnieszka Przybysz
Witaj przyjacielu,
Cieszę się, że mnie tutaj odwiedziłeś, poznajmy się.
Czy zastanawiasz się, jak być bogatym, mieć tyle pieniędzy, ile zapragniesz,by zrealizować Twoje plany i marzenia, cele?
Jaki jest Twój stosunek do ludzi bogatych?
Czy podziwiasz ich, czy też zazdrościsz im bogactwa, a może nawet ich krytykujesz?
To, jaki jest Twój stosunek do ludzi bogatych, jest elementem składowym Twojej relacji z pieniędzmi. Czy zastanawiałeś się nad tym kiedykolwiek?
To, w jaki sposób myślisz i mówisz o bogatych, ma znaczący wpływ na Twoją relację z pieniędzmi lub na jej brak.
Ciągle szukasz kogoś lub czegoś, sposobu rozwiązania Twoich problemów z pieniędzmi.
Trafiłeś pod właściwy adres, pomogę Ci zrobić kolejny krok, tak abyś mógł rozwiązać swoje problemy i nawiązać zdrową, harmonijną relację z pieniędzmi.
Być może zastanawiasz się, cóż takiego wiem na temat pieniędzy?
Nazywam się Agnieszka Przybysz, w moim życiu były momenty, kiedy było ich dużo, potem mało, potem znowu dużo i znowu mało itd.
Wyglądało to jak karuzela (raz na górze, raz na dole) lub sinusoida, dopóki nie odkryłam sekretów rządzących pieniędzmi (8 sekretów pieniędzy) i nie nauczyłam się wszystkiego tego, czego potrzeba w relacji z pieniędzmi, by utrzymać trend wzrostowy!
Czy Ty też chciałbyś wiedzieć, jak to uczynić?
Obserwując moich rodziców, którzy zawsze pracowali ciężej niż powinni, z domu rodzinnego wyniosłam przeświadczenie, że na pieniądze trzeba ciężko zapracować. A także to, że pieniądze zarabia się kosztem zdrowia i czasu dla siebie. Nie pamiętam, byśmy często wyjeżdżali całą rodziną na wakacje – zawsze na pierwszym miejscu była praca rodziców.
Podświadomie długo tkwiły we mnie przekonania, które powstrzymywały mnie od założenia własnego biznesu. Przyjaciółka ciągle mi powtarzała: Ty powinnaś mieć własny biznes, a ja zwlekałam i zwlekałam, bo wydawało mi się, że lepiej jest pracować dla kogoś albo w dużej korporacji: prestiż, stanowisko, samochód służbowy, spokojne wakacje.
Towarzyszyłam tacie od samego początku budowania jego biznesu i firmy. Widziałam, jak ciężka praca (pracoholizm) i stresy związane z firmą doprowadziły do pogorszenia się jego zdrowia ? zawału serca w dość młodym wieku. Wtedy też doświadczyłam pierwszych lekcji przedsiębiorczości, gdy jako licealistka musiałam dopilnować pracowników, dostaw do klientów, produkcji… Tato podawał mi ze szpitala instrukcje co trzeba zrobić, tak by kontynuować pracę w firmie.
Pamiętam zazdrość niektórych koleżanek lub nauczycieli, gdy dostałam pierwszy samochód w liceum, oczywiście jedna z nauczycielek nie mogła się powstrzymać i zapytała mnie na lekcji przy wszystkich uczniach: ?Czy Tobie, Przybysz, to samolot ojciec teraz kupi??.
Choć nie miałam kłopotów w nauce, to jednak musiałam uważać bardziej niż inni; tato mi powtarzał, bym ubierała się skromnie i nie parkowała samochodu pod oknami szkoły, by przed maturą nie drażnić nauczycieli.
Dziś wspominam to z uśmiechem na twarzy, bo maturę zdałam świetnie, mogę powiedzieć, że bez wysiłku intelektualnego, ale z dużą dawką niepotrzebnych emocji na skutek stresu spałam, zamiast się uczyć.
Biznes, jak to w koniunkturze, przechodził swoje lepsze i gorsze okresy, po czasie wzrostu i nasycenia zwykle jest spadek i potem znowu oczekiwanie na kolejny wzrost koniunktury lub dokonanie zmian, by ten wzrost nastąpił.
Początki mojej pracy zawodowej przypadły na okres spadku koniunktury i przemian zarówno w kraju, jak i wielu firmach. Były to trudne początki, bez znajomości, bez samochodu i bez gotówki.
Wszystkie pieniądze wypracowane na ostatnim roku studiów, na obczyźnie, w Anglii, przepadły, gdyż dostałam czek bez pokrycia zamiast gotówki. Ze względów bezpieczeństwa, obawiałam się przewozić większe pieniądze przez granicę – trzymałam zarobione pieniądze na koncie przyjaciela, a potem dostałam od niego czek bez pokrycia. Jak długo mogłam rozpaczać? Musiałam zacząć od początku.
Zaczynałam od zera, mimo że miałam możliwość ubiegania się o pracę w administracji (firmach zajmujących się handlem zagranicznym), wybrałam trudniejszą drogę, zaczęłam od działu sprzedaży w międzynarodowej firmie. Do dziś pamiętam pochmurne dni, padający śnieg, okropny mróz, gdy chodziłam od firmy do firmy, oferując reklamę. Zastanawiałam się po co to robię?
Przecież z tak dobrym wykształceniem mogłam wybrać coś łatwiejszego, zamiast zaczynać od sprzedaży, od drzwi do drzwi, by zaliczyć miesiąc próbny i dostać umowę na dłuższy okres, a docelowo przejść do działu marketingu, o którym marzyłam. Trudne początki okazały się drogą do kolejnego awansu, wysokich prowizji, pieniędzy, samochodu i bycia w ścisłej czołówce kilkuset przedstawicieli handlowych w całej Polsce w tej zagranicznej firmie.
Gdy zaczęłam zarabiać większe pieniądze, zakręciła się koło mnie koleżanka z pracy i na jakiś biznes pożyczyła pieniądze, których zapomniała potem oddać.
Nie chciano mnie wypuścić z działu sprzedaży, bym mogła przejść do działu marketingu, ktoś inny po znajomości tam się dostał… zatem postanowiłam zmienić pracę… przechodząc na stanowisko marketing menedżera do innej firmy…
Jakże jestem wdzięczna za mój biznes i ten Boski plan dla mnie.
Długo broniłam się przed tym, by założyć własny biznes, bo wydawało mi się, że praca na etacie w korporacji czy dużej firmie jest bezpieczna i nie wiąże się z tak wielką odpowiedzialnością.
Widziałam mojego tatę poświęcającego się dla biznesu, stres i niezdrowy styl życia spowodowały zawał serca na wczesnym etapie jego biznesu… wtedy musiałam szybko dorosnąć i zająć się firmą, dopilnować pracowników i produkcji, zamówień. Od najmłodszych lat tato zabierał mnie ze sobą w podróże, tak często jak to było możliwe jeździliśmy po Polsce na spotkania z jego klientami. Przysłuchiwałam się tym rozmowom, a potem, gdy trafił do szpitala, musiałam zachować zdrowy rozsadek i zająć się firmą, jako nastolatka kierując ludźmi dużo starszymi ode mnie. To było dużym wyzwaniem, ale też wielką lekcją.
Nauczyłam się wtedy, że dla biznesu należy się poświęcać i że biznes zabiera zdrowie, tak było w mojej rodzinie i dlatego potem podświadomie długo zwlekałam z otworzeniem własnego biznesu…
Tuż po studiach trafiłam do pracy w korporacji, przechodząc od stanowisk jednego z najlepszych konsultantów sprzedaży wśród ponad pięciuset w kraju, do kolejnych stanowisk zarządzania sprzedażą i marketingiem.
Od 2000 r. intensywniej zajęłam się coachingiem. Początkowo brałam udział w projektach lub świadczyłam usługi pro bono, aż Bóg nie pozostawił mi wyboru, dosłownie pchnął mnie w tym kierunku mocniej.
Przeczytałam wtedy w gazecie, jak wiele osób wypalonych pracą trafia do gabinetów psychiatrów lub terapeutów, przypomniało mi się wtedy moje własne doświadczenie.
Pewnego dnia wracałam z pracy do domu i ujrzałam, jak drogi się rozwidlają, był to obraz w moich oczach. Wcisnęłam hamulec, samochód zatrzymał się przy rowie, na szczęście, nikt nie jechał za mną i nie spowodowałam wypadku. Wtedy uświadomiłam sobie, że tego dnia nic nie jadłam i niewiele piłam, byłam zbyt zajęta pracą. To był sygnał ostrzegawczy. Udałam się do lekarza; korporacja zapewniała mi pakiet medyczny w prywatnej klinice. Lekarz stwierdził, że nic mi nie jest, jestem tylko przemęczona, otrzymałam wtedy tabletki na dotlenienie, bo nie mogłam wyjechać na urlop.
W 2005 r. poprowadziłam pierwsze otwarte warsztaty i byłam zaskoczona ogromnym zainteresowaniem tematem. Wtedy nazwałam ten warsztat: Jak zyskać więcej satysfakcji w życiu osobistym i zawodowym. Jakże ogromnym błogosławieństwem okazał się mój biznes, gdy przyszło mi stawić czoło kolejnym wyzwaniom.
Gdy ktoś bliski choruje i trafia do szpitala, potrzebuje uwagi i czasu.
Mój biznes dał mi taką możliwość. Nawet gdybym nie pracowała wtedy przez 6 miesięcy, zajmując się tylko chorym, mogłabym utrzymać się na tym samym poziomie, nie tracąc nic z jakości życia, bo zadbałam o mądre zarządzanie pieniędzmi. Często jednak musiałam przekładać rozmowy z osobami coachowanymi, ale wszyscy to rozumieli…
To było trudne, ale jakże budujące doświadczenie, móc robić to, co kocham, pomagając ludziom, a jednocześnie robić to, co w danej chwili podpowiada serce. Gdybym pracowała wtedy na etacie, nie
mogłabym co parę miesięcy w ciągu kilku lat brać kilku lub kilkunastu dni wolnego po to, by jeździć do szpitala, spędzać tam czas i zajmować się bliską osobą… Mój biznes dał mi taką wolność i swobodę decydowania o moim czasie.
Dziś wiem, że nie darowałabym sobie tego, gdybym nie dołożyła wszelkich starań kilka lat temu i nie zadbała o zdrowie taty, wiem, że dzięki tym wysiłkom on dziś żyje i ma się dobrze. Wzruszające dla mnie jest to, że przy każdej sposobności szuka okazji, by coś dla mnie
zrobić… A to kupuje kwiatki bez okazji… robi różnego rodzaju przysługi… to jego główny język miłości wg Przyciągnij Miłość. To jest naprawdę piękne.
Nie dlatego mu pomagałam, gdy był chory, by potem mi się rewanżował.
Robiłam to z czystej bezwarunkowej miłości ? przekonania, że jeśli się bardzo chce, można komuś przedłużyć lub wręcz uratować życie. Dziś to wiem.
Dziś wiem, że kobiety, mając własny biznes i zarabiając dobre pieniądze, potrafią się swoim dobrobytem dzielić, czynią to często po to, by zadbać o tych, których kochają, by móc dawać więcej czasu i uwagi tym, których kochają.
Dziś wiem, że przedsiębiorcze kobiety potrafią zrobić wiele dobrego dla siebie, swoich bliskich i środowiska, dzięki swojej pozycji i dzięki inspiracji, motywacji, pokazując na własnym
przykładzie, że świat może być lepszym miejscem do życia dla nas wszystkich.
Wiem, że kobiety są przyszłością tego świata i że to dzięki nim wszyscy doświadczamy więcej miłości, wspaniałych relacji i dobrobytu.
Wiem, że przedsiębiorcze kobiety potrafią zarządzać i inwestować pieniądze, wystarczy, że nauczą się ośmiu podstawowych sekretów rządzących pieniędzmi. Są w stanie wspierać instytucje tego potrzebujące i ludzi w potrzebie znacznie bardziej bezinteresownie niż mężczyźni.
Nie ujmując przy tym nic światłym biznesmenom, których miałam przyjemność poznać i pomóc im pomnażać ich biznesy.
Czy pieniądze przynoszą (przyniosą Ci) szczęście?
W moim rozumieniu pieniądze same w sobie nie dają szczęścia. Są one narzędziem, sposobem, dzięki któremu mamy możliwość realizacji naszych celów oraz wnoszenia naszego wkładu w rozwój i życie innych ludzi, w zgodzie ze swoją misją, celem życia.
Każdy ma swoją misję, równie ważną, czy to w skali rodziny, własnego środowiska, firmy, grona znajomych, miasta, regionu, kraju, czy też świata.
Pomaganie ludziom to moja pasja, już od najmłodszych lat potrafiłam dzielić się ubraniami, jedzeniem, pieniędzmi i innymi rzeczami z mniej zamożnymi ludźmi lub dalszą rodziną, regularnie to czyniłam i czynię.
Uczmy ludzi mentalności bogactwa, a nie mentalności biedy.
Jest to podstawowy krok, by zmienić sytuację materialną w każdej rodzinie, a mianowicie zmienić mentalność i dotychczasowe wzorce na temat pieniędzy i bogactwa, podnosząc świadomość bogactwa.
Napisała do mnie kiedyś pewna kobieta: ?Pani Agnieszko, wszystko to takie piękne, co Pani proponuje. Co jednak z tego, że mam sprecyzowane plany zawodowe (chcę wrócić do zawodu nauczyciela) i wizualizuję miłość, skoro na życie dla dwóch osób pozostaje mi ok. 450 zł zasiłku na miesiąc. Może prześle mi Pani chociaż swoje książki?.
Doceniam odwagę wyrażania swoich pragnień, lecz to typowy przykład myślenia w kategoriach ubóstwa. A dlaczego? Dlatego że oczekiwanie od kogoś, że da Ci coś za darmo, zamiast zaoferowania swojej pracy w zamian, jest według mnie proszeniem o „ryby” zamiast o „wędkę”. Najlepiej jest nauczyć się najpierw korzystać z „wędki” i w zamian zaoferować swoją pracę, zamiast ciągle prosić o „ryby”, pozostając w mentalności ubóstwa. Metafora „ryby” to rzeczy, pieniądze, „wędka” to metoda, sposób ich zdobycia.
Prawda jest taka, że gdyby każdy mógł się nauczyć tylko z książek, jak zarabiać pieniądze, to mielibyśmy wielu bogaczy, w tym bogatych nauczycieli, a każdy prymus ze szkolnej ławki byłby bogaty w życiu dorosłym. Niestety, tak nie jest, dlatego można uzyskać umiejętność
zdobywania pieniędzy głównie poprzez doświadczenie i przez zaplanowane, etyczne i konsekwentne działanie z pasją i miłością do ludzi i zawodu-biznesu (nauczyciele też uczestniczą w moich warsztatach).
Rozumiem takie sytuacje, lecz odkąd wiem, jak działa mentalność ubóstwa i czym różni się od mentalności bogactwa, nie przykładam ręki do czegoś, co nazywam „ludzką bezradnością”, czyli niebraniem odpowiedzialności za własne życie i czekaniem, aż- inni coś zrobią lub dadzą. Sama chęć zmiany bądź pragnienie to za mało, trzeba zacząć działać!
Proponuję bezpłatnie wartościowy proces sesji coachingu online na tematy zawodowe. Znajdziesz go tutaj: www.coachinginstitute.biz, 7 sesji coachingu online gratis coaching w Twoim domu 24/7, proszę wybrać cele zawodowe oraz serię wideo gratis do tej książki lub kurs Celne CELE.
Moją intencją jest nauczyć ludzi, jak mogą sobie pomóc poprzez zmianę własnych negatywnych wzorców na temat pieniędzy i bogactwa, w które wierzą i dlatego borykają się z trudnościami finansowymi.
Dopóki nie zmienisz wzorców, dopóty Twoja sytuacja finansowa też się nie zmieni. Chcę dać Ci edukację w zakresie relacji z pieniędzmi.
Jako pierwszy krok, byś uświadomił sobie Twoje przekonania na temat pieniędzy, a następnie zmienił je na pozytywne przekonania z własnej woli.
Kolejnym ważnym krokiem jest uwolnienie blokad związanych z pieniędzmi, więcej informacji na ten temat znajdziesz w programach Kobieca Moc i Miłość & Pieniądze.
Zapraszam zacznij od książki Miłość & Pieniądze
